Metamorfoza mieszkania w starej kamienicy w Gdyni

Ta historia, jak chyba każda związana z remontem nieruchomości z rynku (bardzo) wtórnego, jest słodko-gorzka… Ale jak na trudną historię przystało, kończy się szczęśliwe 🙂 Sami zobaczcie!
Nowego początki
Wszystko zaczęło się od spontanicznej decyzji pary młodego małżeństwa o osiedleniu się w Gdyni – modernistycznym, młodym mieście z osobliwą architekturą. Młodym, bo liczącym ok. stu lat, jednak kiedy przyjrzymy się kamienicy, w której wspomniane mieszkanie się mieści, ta skala nabiera nieco innego charakteru. Budynek powstał w latach 30-tych, a co za tym idzie, skrywał spory kawałek historii i doświadczeń.
Mieszkanie przeszło kilka(naście) lat temu remont, który podniósł ogólny standard (choćby dzięki zmienionym na nowe instalacjom, a to zawsze w cenie!) nieruchomości, jednak przy tym pozbawił je stylu i duszy, charakterystycznej dla wiekowych miejsc. 76 m2 metrażu, duża wysokość pomieszczeń, znakomita lokalizacja i przy tym kameralność kamienicy niosła za sobą duży potencjał. Do tej pory był on skrzętnie ukryty pod 3 warstwami posadzki, w tym słynnymi w latach 80-tych płytkami PVC i boazerią.
Zdjęcia przedstawione poniżej zostały udostępnione dzięki uprzejmości Inwestorów.
I tu zaczyna się dobra strona tej historii 🙂 Inwestorom zależało na wydobyciu z tego miejsca dawnego uroku, z poszanowaniem konstrukcji i wieku mieszkania. Wiązało się to ze żmudnym i wymagającym remontem, finalnie jednak możemy pochwalić się efektem końcowym!
Od tego się zaczęło…
Nasza pracownia skupiła się na zaaranżowaniu łazienki i kuchni, które, choć przeszły wspomniany wcześniejszy remont, pozostawiały dużo do życzenia pod względem estetycznym i użytkowym.
W łazience główną zmianą aranżacyjną było usytuowanie miski ustępowej, a przy okazji wygospodarowanie wnęki na kosmetyki przy wannie. Naszą pierwszą myślą był zakup niskiego stelażu WC, który zmieści się pod parapetem i „uporządkuje" wizualnie ten zakątek.

Oprócz tej korekty, lokalizacja przyłączy nie zmieniła się zasadniczo. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności okazała się modernizacja przyłączy w budynku, obejmująca instalację gazową i CO zarówno na klatce schodowej, jak i w mieszkaniach. Przy okazji remontu zdemontowany został piecyk gazowy, co pozwoliło na wygospodarowanie sporej wnęki, a w niej miejsca na pralkę i przechowywanie tekstyliów łazienkowych, chemii i kosmetyków.
Naturalnym wyborem stały się kafle małego formatu, swoimi proporcjami nawiązującymi do cegły, zwieńczone ozdobnym, ceramicznym półwałkiem. Mimo zachowania niebieskiego koloru, łazienka nabrała zupełnie innego i świeżego charakteru. Dopełnieniem ściennej „cegiełki" stał się patchworkowy wzór na posadzce.
Szafka pod umywalką naszego projektu, jak i wszystkie parapety w mieszkaniu, zostały wykonane z dębu klejonego i odpowiednio zaimpregnowanego. Naturalne drewno zadomowiło się tu na dobre – ale o tym za moment 🙂
Kuchenne rewolucje
Kuchnia posiadała niełatwy układ, który prawie całkowicie pozbawiał jej blatu roboczego. Znajdowała się w niej również przestarzała boazeria, kiepska jakościowo i skrywająca pod spodem niespodzianki, m.in. wylot wentylacji.
Po wielu przemyśleniach i wspólnych analiz, podjęłyśmy decyzję o zachowaniu ciągłej zabudowy w pierwotnym miejscu, po lewej stronie pomieszczenia, zmieniając nieco usytuowanie sprzętów, w oparciu o ergonomiczne normy. Po prawej stronie zlokalizowana została lodówka o designerskim kształcie, stół, stanowiący jednocześnie dodatkowy blat roboczy oraz regały na artykuły sypkie – kasze, nasiona, pestki itp. w ozdobnych słojach.
Aby zachować spójną stylistykę, zastosowałyśmy tutaj ten sam kształt kafli na ścianie i posadzce, jak w łazience. Różnią się jednak deseniem, kolorem oraz ułożeniem. W kuchni kolorem przewodnim stała się ciepła szarość, urozmaicona złotym detalem i szałwiową zielenią.

Ciąg dalszy metamorfozy
Równocześnie do prac podjętych w łazience i kuchni trwała intensywna i żmudna renowacja posadzki w całym mieszkaniu. Pod panelami i podkładem fachowcy odkryli warstwę słynnych niegdyś płytek PCV, a pod nimi z kolei tradycyjną konstrukcję z desek i legarów. Dużym problemem okazała się spora różnica poziomów na całości powierzchni, wahająca się o 1-2 cm.

Zarówno nam, jak i Inwestorom, zależało na zachowaniu pierwotnego charakteru wnętrz i zastosowaniu posadzki drewnianej – wybór padł na deski układane we wzór jodły. Ten wybór nie ułatwiał zadania, bo wymagał stabilnego, sztywnego i równego podłoża. Renowacja posadzki trwała wiele tygodni, a jej efekty przerosły nasze oczekiwania 🙂
Jednak nie wszystkie elementy udało nam się odratować. Remont tego mieszkania niósł ze sobą niezliczoną ilość odpadów (zdjęcie wypełnionego po brzegi kontenera zrobiłyśmy drugiego dnia rozbiórki), ale też… płyt gips-kartonowych. Choć wszystkie ściany w mieszkaniu wzniesione zostały z cegły, ze względu na zły stan tego budulca podjęta została decyzja o zasłonięciu go. Umieszczenie puszek elektrycznych czy innych elementów instalacyjnych wiązało się z licznymi i sporymi dziurami na wylot – i nagle scenka z popularnego polskiego serialu, kiedy można było przez otwór w ścianie podglądać kogoś w łazience, stało się rzeczywistością 🙂
Światełko w tunelu
Chyba wszystkie remonty nieruchomości z rynku wtórnego odbywają się według pewnego schematu (rozciągniętego różnie w czasie): najpierw jest źle, potem wydaje się, że jest tylko gorzej, potem jeszcze gorzej, i znowu jeszcze gorzej, aż nagle następuje zwrot akcji, kiedy całość nabiera kształtów, o jakie nam chodziło. Nie inaczej było tym razem – jesteście ciekawi efektów końcowych?

Wróćmy do początku, czyli łazienki i kuchni, dla których remont był szczególnie „dotkliwy" 🙂
Jest w tej historii dodatkowa, pomocna i kluczowa „dłoń" – to sami Inwestorzy i ich szczególne wyczucie estetyki. Jest to młode małżeństwo, które gustuje w mieszkaniach z duszą i przedmiotach z historią. Pewne wybory były więc tutaj pewne i oczywiste – klasyczne kafle, naturalna drewniana posadzka, ale również lampy czy meble wolnostojące.
Część oświetlenia posiada surowe, industrialne zacięcie i pochodzi z odzysku (Zorki). Na szczególną uwagę zasługuje stolik kawowy „Pająk", który Inwestorzy wypatrzyli za grosze na… OLX, a który jest autorstwa czeskiego modernisty Jindricha Halabala. To nie jedyny mebel „z drugiej ręki" – w jadalni Inwestorzy postawili stół i krzesła, które są rodzinną pamiątką.
Finalnie gładkie ściany, klasyczna jodła na posadzce i stylizowana stolarka drzwiowa (Intenso, dystrybutor Eurodom) stanowią tło dla głównych, meblarskich bohaterów.
Aranżacja wnętrz i realizacja tego projektu trwała intensywne trzy miesiące. Dziękujemy Inwestorom nie tylko za wytrwałość, ale również konsekwencję w dążeniu do pierwotnie ustalonych założeń. Dzięki temu powstały wnętrza spójne i wysmakowane.
A czy Wy macie swoje remontowe historie, którymi chcielibyście się podzielić? 🙂